piątek, 28 czerwca 2013

~Rozdział 4~

         Chłopak stał jak wryty przez jakieś 40 sekund, którego dla niego trwały jak wieczność. Po chwili gruby zawołał:
- Co się tak gapisz? Taa no wiadomo ,że ładna, ale z taką tobyś nawet najmniejszej szansy nie miał!
Patrick chciał mu odpowiedzieć i jednocześnie się pochwalić ,ale wyjawienie tej wiadomości mogłoby być dla niego niezbyt dobre.
- No ładna ,nie powiem, ale nie moglibyście przydzielić tego zadania komu innemu. Hmmm nie jestem dobry w porywaniu.- powiedział nie myśląc o tym jak zareaguje Mike.
Jednak do rozmowy wtrąciła się Kamilla.
- No jasne teraz próbujesz się wymigać, może jeszcze kogoś poślesz ,żeby zrobił to za ciebie? Chłopie czego ty się boisz?
- No właśnie Kami dobrze mówi, nie ma ,że się wymigujesz.
- Dziękuję za pomoc- szepnął z ironią do Kamilli, ale ona raczej tego nie usłyszała.
Chłopak dostał jej zdjęcie, adres i jeszcze kilka innych wiadomości, ale po co mu to było, przecież wszystko wiedział, wiedział nawet więcej. W końcu z nią chodził.
- Przecież nie mogę tego zrobić! - krzyczał po cichu.
- A dlaczego nie możesz?- wtrąciła się Kamilla, która pewnie za nim poszła.
- Co ty tu robisz, nie powinnaś się zabawiać teraz ze swoimi kolegami?
- Dlaczego nie możesz jej porwać, bo raczej nie dlatego ,że nie potrafisz, no powiedz...
- Po co ,żebyś wszystko wygadała znajomym, żebym miał gorzej?
- Nie nic nie powiem ,zachowam to dla siebie i tym razem jestem szczera. Chcę to wiedzieć ,bo mogę ci jakoś pomóc ,ale jeśli nie chcesz to ja idę!
           Dziewczyna myślała ,że on ją zatrzyma, że ulegnie, chciała mu pomóc naprawdę ,ale skoro on tej pomocy nie chciał, to po co się miała z nim naciągać. Tak naprawdę do Kamilla wiedziała o co chodzi,ale nie mogła tego po sobie pokazać. Pewnie chcecie wiedzieć skąd ona to wie, bo raczej nie podsłuchała Patricka, otóż coś jest z tą dziewczyną inaczej, ale co to jeszcze nie mogę wam powiedzieć.
    Patrick, doszedł do domu, chciał się popłakać, ale nie wypada.  No niby już długo się nie widzieli ,ale nie zerwali, nadal się kochali, a on tak po prostu miał ją porwać. Chłopak pociągnął za klamkę, drzwi były otwarte! Przecież je zamknął, jeszcze tego brakowało, następny tragedia. Wszedł nie spokojnie do środka i zobaczył swojego tatę.
- Co ty tu robisz?
- A ty gdzie się włóczysz?- odpowiedział mężczyzna. Tata Patrick'a miał na imię Robert. Był dobrym, człowiekiem,ale nie umiał zajmować się swoim jedynym dzieckiem. Przebywał prawie cały czas w swojej firmie, albo wyjeżdżał służbowo. Kochał swojego syna, kupował mu tylko co chciał, ale ten i tak miał do niego żal, pieniędzmi nie da się kupić wszystkiego!
- Byłem na spacerze- skłamał
- Aha, no dobrze w takim razie mam dla ciebie nowe wiadomości, ale zanim ci je zdradzę może zjedzmy coś, jestem bardzo głodny.
   Usiedli razem do stołu, Robert zjadł bardzo dużo, a Patrick nic. Nie miał apetytu ,po dzisiejszej wiadomości, chciał się położyć i zasnąć w ramionach muzyki. Niestety teraz miał nowe zmartwienie, bardzo go ciekawiło co powie ojciec, ale wiedział ,że on nie lubi jak się go pośpiesza ,szczególnie przy jedzeniu, dlatego czekał, cierpliwie czekał. Po 20 minutach ciągłego jedzenia , mężczyzna wstał od stołu i odłożył naczynia do zmywaka.
- Ymmm, jakie to było smaczne, widzę ,że dobrze gospodarujesz pieniędzmi, ale przejdźmy do rze....- nie dokończył bo przerwało mu pukanie do drzwi.
   Patrick otworzył i zobaczył przed sobą Kamillę. Co ona chce - pomyślał. A ta wtuliła się w jego ramiona, chociaż wiedziała ,że w środku jest jeszcze ktoś i nawet wiedział kto. Dziewczyna podniosła wzrok do góry i ujrzała, zdziwione oczy chłopaka. Nagle pocałowała go, Patrick odwzajemnił pocałunek chociaż nie wiedział ,dlaczego to robi.
- Dzień dobry koleżanko, Patrick'u nie mówiłeś ,że zerwałeś z Britney!- wtrącił ojciec tak samo zszokowany jak syn.
- Wiedziałam, coś musiało być na rzeczy ,że nie chciałeś tego zrobić.- dodała czarna. I oto w taki sposób wymusiła na nim odpowiedź na ten owy problem.
- Bo nie zerwałem z nią tato, ona jest jakąś wariatką ,poznałem ją nie dawno. Co ty zrobiłaś, nie miałaś lepszego sposobu,żeby się o tym dowiedzieć- krzyczał oszołomiony nastolatek.
- Możecie powiedzieć o co chodzi?
- Otóż, nazywam się Kamilla i od nie dawna ja z pańskim synem się spotykamy.- odpowiedziała bohaterko dziewczyna.
- A co z Britney?
- Właśnie ,nic mi nie powiedziałeś ,że masz dziewczynę!
- Tato, mógłbyś na nas chwilę poczekać?
- Dobrze, ale będę czekał z nadzieją ,że później mi to wytłumaczysz.
    Chłopak nie odpowiedział, pociągnął nastolatkę za koszulkę i wyprowadził z domu. Sam na sam,był gotów nawet jej coś zrobić jak mogła wyciągnąć z niego w ten sposób informację, której nikomu nie chciał przekazać? Gdy wyszli, popchnął ją na ziemie i nachylił się nad nią już miał zadać cios, ale ona pociągnęła go do siebie i jeszcze raz pocałowała. Po co to zrobiła ,przecież już  wyciągnęła ode mnie info?- zapytał sam siebie w myślach.


 To na tyle w tym rozdziale. Otóż ,muszę wam z przykrością powiedzieć ,że następny rozdział, będzie dopiero za około dwa tygodnie, bo wyjeżdżam. Jednak mam nadzieję ,że nie opuścicie mnie i mojego bloga. Wszystkim życzę szalonych wakacji i słonecznej pogody. 
Aloha ! :D

                                                ~Justi~

niedziela, 23 czerwca 2013

~Rozdział 3~

       Kamilla wyszła z domu Patricka. Nie przeszkadzało jej to ,że on był zły, ale czuła się winna. Nie mogła mu nic powiedzieć, po prostu. Nie, nie po prostu, ktoś jej zakazał mówić o tym. A ona posłusznie go posłuchała.
- Jestem idiotką, dlaczego mu uległam?- zapytała sama siebie ze złością.
 Dziewczyna doszła do małego drewnianego domku.Otworzyła drzwi i siadła na zieloną, potarganą kanapę. W środku rozlegał się dziwny zapach, wszędzie leżały brudne ubrania i śmierdzące skarpety. Ktoś by sobie pomyślał, że to na pewno dom jakiegoś chłopaka, ale na pewno nie tak ładnej ,zadbanej dziewczyny. A jednak był to dom ładnej, zadbanej dziewczyny. Chcecie wiedzieć pewnie dlaczego mieszkała tu sama bez rodziców i wgl. No dobra mogła mieszkać bez rodziców ,bo miała już 19 lat, ale jej historia jest bardziej skomplikowana, kryje wiele sekretów, których nie mogę wam teraz zdradzić. Powiem tyle : Kamilla mieszka w Toronto jakieś dwa lata, wcześniej przebywała w Stanach Zjednoczonych, jednak jej rodzice umarli już dawno, dlatego przenosi się co jakiś czas, szukając co lepszej posiadłości.
     Dziewczyna siedząc na kanapie i czytając gazetę, myślała o tym co wydarzyło się dzisiaj. Na twarzy pojawiły się łzy.
-Dlaczego poszłam z tym do młodszego od siebie i dopiero co poznanego Patricka? Nie wiem ,może po prostu mieszkał blisko.- powiedziała. Ale zaraz pomyślała, że czuje ,że on jest jej bliski. Nie miała pojęcia ,dlaczego ,ale tak czuła. Kilka chwil później zasnęła
      Około 3 w nocy, ktoś zaczął dobijać się do jej drzwi. Kamilla niechętnie wstała. Za drzwiami stał Patrick, nie wyspany tak samo jak ona.
- Co ty tu robisz, skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?- zapytała zaskoczona.
- Tym razem to ty będziesz odpowiadała na moje pytania!- odpowiedział chłodno.
- Co się dzieje? Dobra wejdź do środka.- mówiła szybko.
   Chłopak rozglądnął się po pokoju. Przyłożył palec do nosa jakby chciał pokazać ,że wcale nie podoba mu się ten zapach, ale dziewczyna nie zwracała na niego uwagi. Starała się trochę ogarnąć sofę, żeby mogli razem usiąść. Gdy już jej się to udało Patrick zapytał:
- Powiedz mi co się wtedy stało!
- Chcesz coś do picia?- zapytała wymijająco.
- Nie- odparł zmieszany, ale od razu przypomniał sobie po co tu przyszedł . Nie mógł spać, przez tą całą sytuację. Zaraz gdy dziewczyna wyszła z jego domu pobiegł za nią, żeby się czegoś dowiedzieć ,ale ona tylko doprowadziła go do swojego domu. Chwilę obserwował budynek, ale postanowił ,że wróci.
- Zadałem ci pytanie!- dodał.
  Kamilla wymyślała jakąś historyjkę ,którą opowie chłopakowi. Troszkę to trwało i ten zaczął się niecierpliwić.
- No dobra, powiem ci ,ale ma to zostać między nami! Byłam dzisiaj w sklepie i zobaczyła jakiegoś faceta, wyglądał na bogatego, więc postanowiłam, że może by wziąć co nieco. Gdy podeszłam i próbowałam odebrać mu portfel tez zaczął się ze mną bić, na początku udawało mi się odpierać jego  ataki, niestety później jego masa okazała się zwycięstwem i uległam.- skłamała, bo naprawdę wydarzyło się coś gorszego, czego nie zapomni do końca życia.
- To tyle i tego nie mogłaś mi powiedzieć- zakpił
- Wstydziłam się przegranej.- wymyśliła.
- Coś nie wierzę ci w tą historyjkę.
- Nie ufasz mi?
- Jak miałbym ci ufać, jeśli ty tak dzisiaj, znaczy się w sumie to wczoraj mnie olałaś.
- Naprawdę nie chciała, przyszłam do ciebie bo byłeś najbliżej. Nie znam nikogo z tych okolic.
- Ale przecież mieszkasz tak niedaleko mnie.
- Nie miałam już sił, a z resztą sama bym się sobą nie zaopiekowała w takim stanie.
- Wzięłaś ten portfel przynajmniej?
- Niestety nie, ale skubnęłam trochę kaski.- odparła z uśmiechem. Jednak Patrick był nadal wkurzony, próbował to wszystko poukładać sobie w głowie. Nie pasowała mu ta odpowiedzieć, była zbyt banalna. Właśnie o tym samym pomyślała dziewczyna. Historia była zbyt banalna ,żeby on w nią uwierzył.
    Chłopak chwilę posiedział i wyszedł, bez pożegnania, bez żadnego słowa.

                                                        ~~~~~~~~~~~~~~~~
     Patrick miał dzisiaj następne spotkanie z tymi dwoma. W sumie to bardziej obawiał się Mike'a ,bo był bardziej zbudowany i miał groźniejszą minę, a David mniej się odzywał i słuchał się większego ,więc stwarzał mniejsze problemy. Niestety nawet ta myśl , nie pomagała nastolatkowi. Dziś wieczorem miał się u nich zjawić i dostać pierwsze zadanie. To wszystko było takie upokarzające.
     Po chwili leżenia wstał. Była już 10:00, jego tata za pewne już pracował, a on wylegiwał się po spotkaniu z czarną. Zjadł jakąś przekąskę i wyszedł na miasto. Lodówka robiła się coraz bardziej pusta i musiał ją zaopatrzyć. Taki był jego obowiązek, ojciec dawał mu kasę ,a on miał z niej żyć.
    W centrum był tłok, chociaż dzisiaj pogoda nie sprzyjała. Padał lekki deszczyk. Temperatura spadła poniżej 30 stopni. Ale ludzi to nie obchodził;o, korzystali w pełni z każdego dnia.
     Po zakupach, Patrick włożył słuchawki do uszu i rozpłynął się w pięknej muzyce. Obudził się kilka godzin później. Był dzisiaj strasznie senny.
- Kurde, już 17, za chwilę mam być...- nie dokończył, bo mu się nie chciało, nie chciało mu się o tym myśleć ,gadać, śnić. Ubrał podkoszulek z podpisem jakiejś firmy i spodenki za kolana w odcieniu szarego. Skręcił w umówioną uliczkę i niechętnie przywitał się z gangiem (jeśli można to tak nazwać). Kamilla też tam była, stała koło Mike'a i przełożyła rękę przez jego ramię.
- No siema, chcesz poznać swoje dzisiejsze zadanie?
-Tak chcę mieć już to z głowy.
- Jak wiesz brakuje nam trochę kasy na nowy zapas, dlatego przydałoby się zwędzić trochę forsy.
- Od kogo?- zapytał
- Od niejakiej Britney Support , blondynka w twoim wieku, jej tata ma forsę, więc ona też. Ale to nie będzie taka zwykła kradzież- uśmiechnął się- porwiesz ją na okup.- dodał
 Patrick stał i miał otwartą buzię ze zdziwienia, ponieważ ta blondyna była jego dziewczyną, a on miał ją porwać na okup.

                                                        ~~~~~~~~~~~~~~~~
 Jak widzicie ten rozdział pokazuje już co nieco o Kamilli, ale wszystkiego o niej dowiecie się dopiero później, później . Mam nadzieję ,że wam się podoba ta cała historia i z niecierpliwością będziecie czekać na następny rozdział. :D

                                                ~Justi~

piątek, 21 czerwca 2013

~Rozdział 2~

          Patrick już wstał. Teraz nalewał mleko do miski i wsypywał płatki. Ciągle nie mógł uwierzyć, że to co działo się wczoraj nie było tylko snem. Ta nadzieja powracała, ale na próżno! Usiadł przy stole i chciał przemyśleć to wszystko jeszcze raz.
- I co ,że niby ja mam teraz dla niego sprzedawać narkotyki, kraść samochody, jakieś tabletki. W co ja się kurwa wpieprzyłem?- powiedział nerwowo.
W sadzą mnie do pierdla za to! Przynajmniej ta laska jest fajna chociaż, trochę sztywna. O matko zrobi się wszystko i będzie po kłopocie! Tak przynajmniej mi się wydaje- pomyślał chłopak.
Miał sine oko, wczoraj trochę się pobili, ale na szczęście Kamilla ich powstrzymała ,no i młody nie oberwał zbytnio.
        Dzisiaj w Toronto, znowu świeciło słonce, dzień jak co dzień, środek lata, wszyscy coś planują, wycieczki, wyjazdy, robota. Małe dzieci biegają z ciągłą energią po podwórku- nie rozumiem dlaczego to właśnie ich Bóg obdarza taką wielką ilością energii, w ogóle się nie męczą! Ale mniejsza o to! Niby ten dzień jak co dzień, ale nie dla każdego, wiadomo ,że nasz bohater, ktory wczoraj załatwił  sobie nową pracę, nie będzie spokojny i nie będzie się jak zawsze opalał na progu swoich drzwi. Teraz chciał tylko siedzieć i nic nie robić, po prostu nudzić się ,to wszystko go przerastało!
      Pewnie chcielibyście wiedzieć jak to się stało ,że teraz nastolatek musi pracować u tych zbirów.
"Pewnego dnia ,Patrick był na koloni ze swoją szkoła. Mieli zaplanowaną wycieczkę do Gdyni. Wszyscy wstali rano, pozbierali się i pojechali. Pozwiedzali trochę miasto, a później każdy miał czas dla siebie. Chłopak , właśnie pokłócił się z dziewczyną i chciał odejść jak najdalej od całej grupy ludzi. Poszedł na jakies boczne uliczki i zauważył tam właśnie tych gostków (ale bez dziewczyny), którzy palili trawę. Pomyślał ,że też chciałby się oddać w zapomnienie, więc poprosił ich o trochę. Ci zgodzili się i poczęstowali młodego. Razem pogadali, pośmiali się. Patrickowi było jak w raju, o niczym nie myśleć, niczym się nie przejmować, olewać cały świat! Niestety musiał zakończyć tą piękną chwilę, ponieważ czas wolny  już się kończył. Odszedł, odszedł ,ale nie bez niczego- wziął od nich dość spory zapas. Wiedział ,że i tak już więcej ich nie zobaczy, więc się tym nie przejmował. Jednak na następny dzień pojechali w to samo miejsce, los zrządził, że ich spotkał. Od razu go rozpoznali! Nie chcieli ,żeby ten im oddał trawkę, ale chcieli czegoś więcej, chcieli go mieć na własność."- no więc tak to się zaczęło, wiecie minęło już dużo czasu i on myślał ,że zapomnieli, a tu jednak!
          Nagle ktoś zapukał do drzwi. Patrick niechętnie wstał, od razu przeleciało mu przez myśl ,że to mogą być oni, ale wyrzucił ten pomysł. Za drzwiami stała  brunetka, Miała na sobie potargane spodenki i rozszarpaną bluzkę, z ust lała jej się krew, a włosy były w całkowitym nieładzie. Zaczęła płakać i wtuliła się mu w ramiona. To była Kamilla. Chłopak był zaskoczony jej widokiem, nie odezwał się, nie wiedział co zrobić, przecież jej nie znał , no tylko troszkę, ale to nie zmieniało faktu ,że ktoś ją pobił, albo gorzej.
- Yyy, co ci się stało? - wykrztusił. Dziewczyna zaczęła płakać, nie odpowiedziała, tylko ryczała, a on miał już mokrą koszulkę. W końcu się wkurzył, ale nie dał po sobie tego poznać i odparł.
- Chodź, połóż się na kanapę, przyniosę jakiś opatrunek, czy coś.
- Yhm- zdołała wyciągnąć z siebie brunetka.
Patrick położył dziewczynę na sofie i poszedł do pokoju obok. Długo szukał czegoś w stylu plasterka, ale nie znalazł nic, więc wziął tylko papier z łazienki i trochę zimnej wody do picia.
Kamilla miała zamknięte oczy, ale krew nadal się lała. Policzki były całe załzawione, a tusz rozmazany. Nastolatek otarł jej usta, a potem resztę twarzy. Lecz dziewczyna, ani nie drgnęła. Przykrył ją swoją koszulą i odszedł do kuchni.
           Trwało to kilka godzin ,zanim ona się obudziła. Przetarła oczy , podniosła koszulę, która spadła na ziemię i nałożyła ją na siebie. Podeszła do Patricka, ten siedział i słuchał muzyki. Wyjęła z jego uszu białe słuchaweczki i przytuliła. Chłopak czuł jej ciepło, nie chciał ,żeby ono ustało, jednak coś nakazywało mu się odczepić ,odczepić od tego uścisku. Więc tak zrobił, dziewczynę to nie zraziło, wręcz przeciwnie była zadowolona, jakby właśnie to ona dala mu ten rozkaz,a on jej posłuchał.
- Dziękuję ,że się mną zaopiekowałeś. - szepnęła.
- Nie no spoko, ale co ci się stało, teraz chyba możesz mi wyjaśnić?
- Nie mogę.- powiedziała krótko.
- Jak to nie możesz, kurde ja cię tu przyjmuję do swojego domu ,chociaż ty nic nie mówisz, myślę sobie; później powie; a ty co tak po prostu mówisz nie!- wykrzyknął nieco wkurzony,no może nie tylko nieco.
- Wiem ,że mnie nie zrozumiesz, ale nie mogę ci teraz tego powiedzieć, dowiesz się w swoim czasie...- nie dokończyła, ponieważ jej przerwał.
- Masz rację nie rozumiem, kurwa!
- Nie denerwuj się!- powiedział, a chłopak jak za dotknięciem różdżki uspokoił się.- dowiesz się w swoim czasie, bo teraz ta informacja może cię tylko zabić. Zaufaj mi to co ten ktoś zrobiło było okrutne, ale naprawdę nie mogę nic powiedzieć.
- A weź się wynoś. Nie chce słuchać twoich bajeczek, myślisz ,że co ,że ci zaufam tak? No to się mylisz!- powiedział i pokazał dziewczynie drzwi.

                                                                   ~~~~~~~~~~~
 No to na ten rozdział tyle , no i przy okazji chciałabym polecić bloga mojej ukochanej koleżanki, historia na pewno się wam spodoba nobody-fanfiction.blogspot.com No więc czekajcie na dalszy ciąg wydarzeń, a idę się napić herbatki i pooglądać telewizor.

                                                 ~Justi~
     

czwartek, 20 czerwca 2013

~Rozdział 1~

   Południe. W Toronto wszyscy zabiegani. Każdy się czymś zajmuje. No może nie każdy, chociaż patrząc na miasto z góry widzi się tysiąc mrówek biegających po zatłoczonym placu. A w sklepach wielkie tłumy- o tej porze nie warto tu przychodzić, bo na pewno cię ktoś stratuje!
     Na ulicy Ossington Avenue rozlegała się cisza. Na schodach prowadzących do niewielkiego domu siedział wysoki chłopak. Jego zielone oczy wpatrzonego w drogę, a w uszach małe, białe słuchawki.
Nastolatek  miał na imię Patrick. Chodził do tutejszej szkoły, za dwa miesiące kończył 17 lat. Jego matka nie żyje od kilku lat, a ojciec jest szefem firmy budowlanej i nie ma go całymi dniami, chłopak nie ma rodzeństwa i zbyt wielu kolegów. Potrafi siedzieć tak całymi dniami opalając się i słuchając rapu. Jego skóra już nabrała lekkiej opalenizny. Jest przystojny, włosy koloru ciemny brąz ,  umięśnione ciało - czego chciec więcej! Jednak ma dziewczynę, typowa blondynka, podobno najładniejsza w budzie, ale ja tam mam inną wersję. Po prostu zapatrzona w siebie lalunia, która widzi tylko garstkę ludzi i swojego chłopaka. Nikt poza tym gronem dla niej nie istnieje. Rozumiecie, coś jak z filmu o nastolatkach.
  W pewnym momencie chłopak odkłada słuchawki i bierze do ręki telefon- nieznany numer...
- Halo- wykrztusił Patrick.
- Dzień Dobry- odpowiedział męski ,poważny głos.
- O co chodzi?
- Może ty mi powiesz! - ktoś zaczął się denerwować.
-  Tyle ,że ja kurde nie wiem o co chodzi! - wykrzyknął
- Nie wrzesz do cholery! Miałeś się dzisiaj zjawić na Foxley Place... pamiętasz?- zapytał ironicznie
- Kurde, przecież mówiłem,że nic dla ciebie nie zrobię!
- A myślałeś ,że masz coś do gadania? Zjaw się w tym samym miejscu za godzinę, przecież to niedaleko! Ale tym razem bez takich! - Facet rozłączył się.
Kurwa, pomyślał, jeszcze wpląta mnie w jakieś gówno ! Musze tam iść, nie chce ,żeby cos zrobił mi albo staremu.
 Chłopak szybko się pozbierał odłożył słuchawki do domu ,nałożył koszulkę i wyszedł. Skręcił w prawo. Zobaczył przed sobą dwóch "wielkich" mężczyzn i wysoką zgrabną dziewczynę. Miała czarne włosy i prostą grzywkę. Podszedł bliżej. Wszyscy na niego patrzyli. Nagle dziewczyna się odezwała:
- Siema, no to witaj w naszej paczce i nie gap się do cholery bo ci oczy wylecą
Patrick słysząc te słowa ,czuł ,że się wygłupił ,ale jednocześnie czuł ból w oczach, jakby na prawdę ktoś je wyłupywał.
- Dobra to teraz słuchaj o co chodzi i pamietaj , nie ma ,że się wycofujesz.
Chłopak nie dał po sobie niczego poznać, ale bał się- zwyczajnie się bał. Z takimi ludźmi nie powinno się zadzierać ,a on jak głupi chłystek zadarł z nimi jakiś miesiąc temu. Myślał ,że zapomnieli, ale nie, przypomnieli sobie kilkadziesiąt dni później. Spokój, spokój się skończył i kiedy będzie ,chyba nigdy, chyba ,chyba, chyba ,że po śmierci!

                                                         ~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No to sorki, że nie napisałam o co chodzi tym kolesiom, ale to w następnym rozdziale. A i tak napisałam ,że będzie o dziewczynie, ale to tylko na razie jest o chłopaku. No i wgl to zobaczyliście juz dwie główne postacie ( nie tych dwóch facetów) . Tak więc czekam na komentarze, a wy czekajcie na następny rozdział, a i jak są jakies blędy to przepraszam :D

                                                                                               ~Justi~

~Wstęp~

 Zachodzące słonce. W oddali słychać kroki. Nadchodzi czarna postać, czarne włosy, czarne ubrania, buty, kolczyki. Podnosi głowę, jej oczy są błyszczące, świecące, błękitne. Skręca w małą uliczkę, uliczkę kończącą życie. Ale nie tak od razu tutaj przyszła. Najpierw się męczyła, cierpiała, ból targnął jej ciałem. Jak to było- żebyście zrozumieli muszę zacząć od początku. Poczekajcie, już niedługo dowiecie się wszystkiego i uspokoicie swoją ciekawość!                                        

                                                                          ~~~~~
 Tak oto początek tej powieści, jeśli chcecie poznać dalszy ciąg piszcie :D.    
                                        ~Justi~

O czym?

          Mój blog to historia o pewnej dziewczynie i chłopaku... ,i więcej nie powiem. :D
          Będę co jakiś czas wstawiać rozdziały!
Mam nadzieję ,że wszystkim się spodoba. Historia jest trochę fantastyczna, ale większość to rzeczywistość.
          Tak więc powinna się spodobać i fanom fantastyki jak i realistom. 
                                            Miłego czytania ;)
PS: Komentujcie :D