Patrick już wstał. Teraz nalewał mleko do miski i wsypywał płatki. Ciągle nie mógł uwierzyć, że to co działo się wczoraj nie było tylko snem. Ta nadzieja powracała, ale na próżno! Usiadł przy stole i chciał przemyśleć to wszystko jeszcze raz.
- I co ,że niby ja mam teraz dla niego sprzedawać narkotyki, kraść samochody, jakieś tabletki. W co ja się kurwa wpieprzyłem?- powiedział nerwowo.
W sadzą mnie do pierdla za to! Przynajmniej ta laska jest fajna chociaż, trochę sztywna. O matko zrobi się wszystko i będzie po kłopocie! Tak przynajmniej mi się wydaje- pomyślał chłopak.
Miał sine oko, wczoraj trochę się pobili, ale na szczęście Kamilla ich powstrzymała ,no i młody nie oberwał zbytnio.
Dzisiaj w Toronto, znowu świeciło słonce, dzień jak co dzień, środek lata, wszyscy coś planują, wycieczki, wyjazdy, robota. Małe dzieci biegają z ciągłą energią po podwórku- nie rozumiem dlaczego to właśnie ich Bóg obdarza taką wielką ilością energii, w ogóle się nie męczą! Ale mniejsza o to! Niby ten dzień jak co dzień, ale nie dla każdego, wiadomo ,że nasz bohater, ktory wczoraj załatwił sobie nową pracę, nie będzie spokojny i nie będzie się jak zawsze opalał na progu swoich drzwi. Teraz chciał tylko siedzieć i nic nie robić, po prostu nudzić się ,to wszystko go przerastało!
Pewnie chcielibyście wiedzieć jak to się stało ,że teraz nastolatek musi pracować u tych zbirów.
"Pewnego dnia ,Patrick był na koloni ze swoją szkoła. Mieli zaplanowaną wycieczkę do Gdyni. Wszyscy wstali rano, pozbierali się i pojechali. Pozwiedzali trochę miasto, a później każdy miał czas dla siebie. Chłopak , właśnie pokłócił się z dziewczyną i chciał odejść jak najdalej od całej grupy ludzi. Poszedł na jakies boczne uliczki i zauważył tam właśnie tych gostków (ale bez dziewczyny), którzy palili trawę. Pomyślał ,że też chciałby się oddać w zapomnienie, więc poprosił ich o trochę. Ci zgodzili się i poczęstowali młodego. Razem pogadali, pośmiali się. Patrickowi było jak w raju, o niczym nie myśleć, niczym się nie przejmować, olewać cały świat! Niestety musiał zakończyć tą piękną chwilę, ponieważ czas wolny już się kończył. Odszedł, odszedł ,ale nie bez niczego- wziął od nich dość spory zapas. Wiedział ,że i tak już więcej ich nie zobaczy, więc się tym nie przejmował. Jednak na następny dzień pojechali w to samo miejsce, los zrządził, że ich spotkał. Od razu go rozpoznali! Nie chcieli ,żeby ten im oddał trawkę, ale chcieli czegoś więcej, chcieli go mieć na własność."- no więc tak to się zaczęło, wiecie minęło już dużo czasu i on myślał ,że zapomnieli, a tu jednak!
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Patrick niechętnie wstał, od razu przeleciało mu przez myśl ,że to mogą być oni, ale wyrzucił ten pomysł. Za drzwiami stała brunetka, Miała na sobie potargane spodenki i rozszarpaną bluzkę, z ust lała jej się krew, a włosy były w całkowitym nieładzie. Zaczęła płakać i wtuliła się mu w ramiona. To była Kamilla. Chłopak był zaskoczony jej widokiem, nie odezwał się, nie wiedział co zrobić, przecież jej nie znał , no tylko troszkę, ale to nie zmieniało faktu ,że ktoś ją pobił, albo gorzej.
- Yyy, co ci się stało? - wykrztusił. Dziewczyna zaczęła płakać, nie odpowiedziała, tylko ryczała, a on miał już mokrą koszulkę. W końcu się wkurzył, ale nie dał po sobie tego poznać i odparł.
- Chodź, połóż się na kanapę, przyniosę jakiś opatrunek, czy coś.
- Yhm- zdołała wyciągnąć z siebie brunetka.
Patrick położył dziewczynę na sofie i poszedł do pokoju obok. Długo szukał czegoś w stylu plasterka, ale nie znalazł nic, więc wziął tylko papier z łazienki i trochę zimnej wody do picia.
Kamilla miała zamknięte oczy, ale krew nadal się lała. Policzki były całe załzawione, a tusz rozmazany. Nastolatek otarł jej usta, a potem resztę twarzy. Lecz dziewczyna, ani nie drgnęła. Przykrył ją swoją koszulą i odszedł do kuchni.
Trwało to kilka godzin ,zanim ona się obudziła. Przetarła oczy , podniosła koszulę, która spadła na ziemię i nałożyła ją na siebie. Podeszła do Patricka, ten siedział i słuchał muzyki. Wyjęła z jego uszu białe słuchaweczki i przytuliła. Chłopak czuł jej ciepło, nie chciał ,żeby ono ustało, jednak coś nakazywało mu się odczepić ,odczepić od tego uścisku. Więc tak zrobił, dziewczynę to nie zraziło, wręcz przeciwnie była zadowolona, jakby właśnie to ona dala mu ten rozkaz,a on jej posłuchał.
- Dziękuję ,że się mną zaopiekowałeś. - szepnęła.
- Nie no spoko, ale co ci się stało, teraz chyba możesz mi wyjaśnić?
- Nie mogę.- powiedziała krótko.
- Jak to nie możesz, kurde ja cię tu przyjmuję do swojego domu ,chociaż ty nic nie mówisz, myślę sobie; później powie; a ty co tak po prostu mówisz nie!- wykrzyknął nieco wkurzony,no może nie tylko nieco.
- Wiem ,że mnie nie zrozumiesz, ale nie mogę ci teraz tego powiedzieć, dowiesz się w swoim czasie...- nie dokończyła, ponieważ jej przerwał.
- Masz rację nie rozumiem, kurwa!
- Nie denerwuj się!- powiedział, a chłopak jak za dotknięciem różdżki uspokoił się.- dowiesz się w swoim czasie, bo teraz ta informacja może cię tylko zabić. Zaufaj mi to co ten ktoś zrobiło było okrutne, ale naprawdę nie mogę nic powiedzieć.
- A weź się wynoś. Nie chce słuchać twoich bajeczek, myślisz ,że co ,że ci zaufam tak? No to się mylisz!- powiedział i pokazał dziewczynie drzwi.
~~~~~~~~~~~
No to na ten rozdział tyle , no i przy okazji chciałabym polecić bloga mojej ukochanej koleżanki, historia na pewno się wam spodoba nobody-fanfiction.blogspot.com No więc czekajcie na dalszy ciąg wydarzeń, a idę się napić herbatki i pooglądać telewizor.
~Justi~
No już jest ponad 800 znaków ,na życzenie Em :D
OdpowiedzUsuńW sumie to chyba miałaś rację :)
intrygująco i interesująco. I like it ;) czekam na nexxta :**
OdpowiedzUsuńOh, czuję się zaszczycona ! Moje życzenie się spełniło :3 świetnie się czyta ! Dodam twego bloga do obserwowanych :3
OdpowiedzUsuńPolecam blog mojej koleżanki - to mnie rozwaliło ! Ja też już poleciłam twój blog :3
Jak przeczytałem rozdział do połowy znudził mi się. Nie ma nic ciekawego w twoim blogu. A to ostrzeżenie, totalna porażka. Nie wiem po co ci ludzie czytają twojego bloga. Lepiej go usuń bo jest nudny ://
OdpowiedzUsuń